Dzień 3
W sumie to nie wiem od czego zacząć. Sporo się dziś wydarzyło,
na przykład gadałam z tatą przez telefon albo pokłóciłam się z ojczymem – o tym
jednak powiem na samym końcu. Najmilsze, co mnie dziś
spotkało to to, że dzwonił tata. Hm… Z mniej ważnych spraw –
dostałam pięć z angielskiego, ale to tylko za aktywność na lekcji. Tym razem
nie wylądowałam u dyrektora i oczywiście ustaliliśmy z Loganem, że nikomu nie
piśniemy słówka o naszym „romansie”. Ludzie nie przyjęliby tego dobrze, a Logan
bał się reakcji ojczyma.
Wracając do sprawy taty, to chyba nigdy nie zapomnę jak rodzice
oznajmili, że się rozwodzą. Miałam wtedy siedem lat i wraz z Candence
siedziałyśmy na kanapie w salonie. Rodzice podejrzanie się uśmiechali.
Kątem oka zerknęłam na siostrę. Starała się być spokojna, ale i
tak trzymała mnie za rękę i wierciła się. Przygryzłam wargi i spojrzałam na
mamę i tatę. Tata miał walizkę w ręku i łzy w oczach. Mimo to uśmiechał się do
nas, jak wtedy gdy zdarłam sobie kolano, a on mówił, że do wesela się zagoi.
– Dziewczynki – zaczęła mama i nerwowo przygryzła wargi. –
Czasami jest tak, że rodzice się rozstają… Ale to nie jest wasza wina.
Oczywiście, że nie nasza, pomyślałam. Niby dlaczego? To oni
kłócili się niemal codziennie, od roku nie potrafili dojść do porozumienia. To
nie nasza wina, tylko ich. Rozumiałam to świetnie mimo młodego wieku.
Spojrzałam na Candence i uścisnęłam mocniej jej dłoń. Dolna
warga mojej siostry zaczęła się trząść, a do jej oczu napłynęły łzy. Nie
rozumiałam, dlaczego jest smutna. Mama i tata nie byli ze sobą szczęśliwi.
– Będziemy się widywać co weekend – zapewnił tata. – I w każde
święta – dodał.
Nie wspominam źle tego, że rodzice się rozstali, ale wolałabym
mieszkać z tatą. Póki nie pojawił się ojczym, nie było żadnej różnicy, czy mama czy
tata, ale on… on wszystko zmienił. Od samego początku coś mi w nim nie
pasowało. Do tej pory nie wiem, co jest z nim nie tak, ale coś jest. Wyczuwam takie rzeczy.
Tata zadzwonił do mnie przed śniadaniem, gdy ja i Logan jeszcze
wylegiwaliśmy się w łóżku. Nawet nie wiesz, jak się wystraszyliśmy, gdy nagle
po pokoju rozszedł się głos Amy Lee:
,,Always confusing the thoughts in my
head
So I can't trust myself anymore
I'm dying again”*
Szybko rzuciłam się do telefonu i zerknęłam na wyświetlacz.
Zobaczyłam tam zdjęcie taty, które ustawiłam sobie, żeby pojawiało się, gdy
dzwoni. Było mi ciężko rozmawiać z oplecionymi dookoła mnie ramionami Logana.
– Halo? – spytałam, szturchając w ramię Logana, który obecnie
całował mnie po moich ramionach. Zaśmiał się bezgłośnie i splótł palce pod
głową.
– Beatrice? – usłyszałam w telefonie głos taty.
– A któżby inny? – odparłam spokojnie. – Co jest?
– Czy nie mogę już tak po prostu zadzwonić do córki? – odparł
pytaniem na pytanie. Parsknęłam śmiechem.
– Mogłeś zadzwonić po południu. No mów, co się stało.
– Chciałem zapytać, czy nie możemy przełożyć naszego wspólnego
popołudnia na inny termin – wyznał. – W sobotę mam wyjazd służbowy do Ohio.
– Okej, nie widzę problemu – odparłam. – Alice i tak chciała urządzić
imprezę, więc będę mogła się wyrwać. Kiedy w takim razie się spotkamy?
– Kiedy ci odpowiada?
– Może w poniedziałek? Po weekendzie?
– Wracam dopiero w środę.
– To może czwartek?
– Będzie idealnie. Przyjadę po ciebie po szkole.
– Okej. Do zobaczenia, tato.
– Pa, Tris.
– Kocham cię.
– Ja ciebie też.
Odłożyłam telefon i uśmiechnęłam do Logana, który przyglądał mi
się ze zmarszczonymi brwiami.
– Co to była za piosenka? – spytał.
– Going Under.
– Czy nie mogłabyś słuchać…
Mniej dramatycznych utworów? No wiesz… Może coś takiego, od czego nie dostałbym
zawału?
– Coś typu, że na ostatniej imprezie wypiłam za dużo i nie
pamiętam z kim się przespałam?
– To Mozart ma takie kawałki?
Parsknęłam śmiechem i uderzyłam go poduszką w ramię. Sam też się
zaśmiał i muszę przyznać, że ma seksowny śmiech.
– Chyba muszę już iść. – Znacząco zerknął na zegarek. – Niedługo
wszyscy pewnie się pobudzą.
– Jasne.
Podniósł się z łóżka, cmoknął mnie w policzek i ruszył ku
drzwiom. Wtedy do głowy wpadł mi odrobinę durny pomysł.
– Logan!
Odwrócił się do mnie, a ja podeszłam bliżej.
– Masz już jakieś plany na sobotni wieczór?
– Nie.
– A chciałbyś go spędzić ze mną?
Zarumienił się i skinął głową.
– To świetnie, bo nie mam z kim iść do Alice.
Otworzył szerzej oczy.
– Spokojnie – dodałam. – Nic nikomu nie powiedzą.
Przewrócił oczami i pochylił się nade mną, żeby mnie pocałować.
Ujął moją twarz w dłonie i połaskotał językiem w górną wargę. Potem rozchylił
mi usta swoimi wargami i pocałował mnie, tak naprawdę.
Tak, tak właśnie wyglądał mój pierwszy pocałunek z języczkiem.
Miałam wrażenie, że zostawiłam w jego ustach połowę ślinianek, ale nie
narzekał, gdy wychodził z mojego pokoju.
Potem jeszcze długo słuchałam kto się budził i co robił. Logan
udawał, że śpi przez jeszcze pół godziny, więc przed nim wstała Candence i
zajęła łazienkę. Sterczał pod nią tak długo, że ja też zdążyłam dołączyć do
kolejki. Potem wstał ojczym i zszedł na dół. On miał swoją łazienkę, którą
dzielił z mamą. Była na dole. Mama w czasie, gdy ojczym brał prysznic robiła
śniadanie – jajka na bekonie. Mniam!
Tak czy inaczej początkowo śniadanie było udane, ale potem moje
obawy co do ojczyma okazały się
prawdziwe, a dzięki wyznaniu Logana dostrzegałam o wiele więcej. Po raz
pierwszy od kiedy się on i mama się pobrali zaczęłam wszystkiemu uważnie się
przyglądać.
Usiadłam do stołu, akurat naprzeciwko Logana. On sam miał wzrok
spuszczony i wbity w talerz. Obok mnie usiadła Candence i też uciekała gdzieś wzrokiem. Dlaczego się tak dziwnie
zachowywali? Nie potrafiłam tego pojąć. A wyglądali na jeszcze bardziej
przestraszonych, gdy do stołu dosiadł się ojczym. Wyglądał na niezadowolonego.
Może skończyła mu się ciepła woda? Próbowałam wtargnąć do jego myśli, ale było
tak jakby ich nie miał. Był tak wkurzony, że nie myślał.
Uznałam, że nie będę się wtrącać. Samo mu przejdzie.
Włożyłam do ust kawałek bekonu, co bardzo podminowało ojczyma.
– Nie zaczyna się jedzenia przed innymi, Beatrice – warknął.
Zignorowałam go i włożyłam do ust kolejny kawałek. – BEATRICE! – huknął, a ja
postanowiłam podnieść na niego wzrok.
– Czemu się tak czepiasz?
– Odrobinę kultury!
– A od kiedy to ja jestem kulturalna? –czułam, że nie powinnam go prowokować,
ale wiedziałam, że miał na celu mnie
zastraszyć. Nie miałam zamiaru mu na to pozwolić.
Nigdy.
– Beatrice – szepnęła cicho mama. Miała odrobinę podwinięty
rękaw i wtedy dostrzegłam na jej nadgarstku siniaki, kształtem podobne do
palców ojczyma. Ją też bił?
Skrzyżowałam ramiona na piersi.
– Żaden sadysta nie będzie uczył mnie kultury – warknęłam.
Ojczym poczerwieniał na twarzy.
– Tris, proszę – Candence spojrzała na mnie błagalnie.
– Nie, siostrzyczko – odparłam łagodnym głosem i spojrzałam ojczymowi w oczy. – No
dalej, uderz mnie. Przecież tego chcesz.
Logan zerknął na mnie przestraszony, a potem na swojego ojca.
– Tato, daj jej spokój – poprosił.
– Zamknij się!
Ojczym podniósł się z miejsca i ruszył w moją stronę. Logan
zagrodził mu drogę i spojrzał na ojca z góry.
– Proszę – powiedział. Ojczym zamiast posłuchać uderzył go z
pięści w nos. Potem ogłuszył go tą sztuczką, że robi się miseczki z dłoni i
uderza w uszy. Logan osunął się na ziemię, ale mimo to, chłopak próbował przygnieść ojczyma cielskiem. Wiem, że to nie odpowiedni moment na takie
przemyślenia, ale było mi bardzo miło, że przyrodni brat stanął w mojej obronie
(o ile mogę być szczera chciałam napisać: przyrodni brat mojej siostry, ale czy
nie wyjdzie na jedno?).
Mój bohater.
Niestety ojczym doszedł do siebie szybciej i podszedł do mnie.
Mama i Candence udawały, że nic nie widzą, ale nie miałam im tego za złe.
Spojrzałam ojczymowi w oczy, a sekundę potem poczułam tępy ból
na twarzy. Oberwałam w nos, z którego poleciała stróżka krwi. Na szczęście nie
złamał mi go.
– Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy, smarkulo.
Zacisnęłam dłonie w pięści i bez zastanowienia rzuciłam się na
ojczyma. Padliśmy na ziemię, a ja zdzieliłam go z główki w nos. Potem
przyłożyłam jeszcze kilka razy pięściami po twarzy i podniosłam się z ziemi.
Nadepnęłam mu na gardło.
– Jeżeli jeszcze raz skrzywdzisz kogoś na kim mi zależy, to
cię zabiję, czy to jasne?– wycharczałam przez zęby. Ojczym okładał mnie
pięściami po łydce, ale moja stopa tylko mocniej naciskała na gardło.
– Czy wyrażam się jasno?
Skinął głową i… stracił przytomność. Nie wiedziałam, dlaczego tak
się stało. Biłam się już z innymi i nigdy nie doprowadziłam nikogo do utraty
przytomności. Może to za prawą adrenaliny… Lub czegoś innego? Nie chciałam o
tym myśleć. Mój bohater był teraz ważniejszy.
– Logan! – uklękłam obok niego. Przez sekundę był nieruchomy, a potem otworzył oczy. Wyglądał jakby dopiero co przestał się
wylegiwać w moim łóżku.
– Przyznaj się, trafiłem do Nieba – wymamrotał.
Parsknęłam śmiechem.
– Skąd tak durny pomysł?
– Bo widzę anioła.
Szturchnęłam go w ramię i cmoknęłam w policzek.
– Mój bohater – szepnęłam mu do ucha.
– Kiepski ze mnie obrońca.
Wiem, wiem… Nie powinnam była prowokować
ojczyma, ale nikt nie będzie krzywdził mojej rodziny. Ani bił chłopaka. To już
tym bardziej. No cóż, Logan dziś w nocy również przyjdzie, ale póki co, nie ma o czym opowiadać.
Pewnie znów będziemy gadać, no i pokaże mi swoje rysunki, ale o tym
opowiem jutro.
Dobranoc.
,,Don't
you want to feel
Don't you
want to live your life
How much
longer are you gonna give into the fear”**
Evanescence – Disappear
*Tekst utworu Evanescence – Going
Under, można go przetłumaczyć: „Myśli w mojej głowie ciągle się plączą, więc
nie mogę już sobie ufać. Ponownie umieram.”
**Tekst utworu Evanescence – Disappear, można
go przetłumaczyć: „Nie chcesz czuć? Nie chcesz żyć swoim życiem? Jak długo
zamierzasz poddawać się przerażeniu? ”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz