W sumie nie wiem, co napisać, żeby nie
skłamać. Dobrze się czuję? Kłamstwo. Powoli jest lepiej. Wierutne kłamstwo.
Jest źle? To na pewno.
Ale nie jest tak źle, jak myślisz. Gdy
piszę te słowa jestem pusta od środka i chyba to jest najgorsze. Na pewno
byłoby lepiej, gdybym mogłam wybuchnąć płaczem i dać upust żalu. Szkoda tylko,
że tego nie ma. Nie ma we mnie nic.
Wiem, że niespójnie przechodzę z tematu
w temat, ale teraz zapewne zastanawiasz się, co z tamtymi dwoma dniami, co? Przyznam szczerze, że byłam wtedy
w takiej rozsypce, że nic nie pamiętam. Nie wiem nawet, jak znalazłam się w
domu taty.
Nic. Kompletna pustka.
***
*
***
Właśnie skończyłam jeść śniadanie.
Atmosfera była całkiem luźna – mój tata chyba polubił Logana. Candence
wyglądała zupełnie tak, jakby zapomniała o incydencie, którego świadkiem
byliśmy. O ile w ogóle zobaczenie trupa matki, można uznać za incydent. Tak czy
inaczej było tak jakby nic się nie stało.
– Jak się dziś czujesz, Tris? –
spytał tata.
Wzruszyłam ramionami.
– Bywało gorzej – odparłam.
– To widać – potwierdziła dziwnym
tonem Candence. Zmarszczyłam brwi i pozwoliłam murom oddzielającym jej myśli od
moich opaść. Natychmiast dotarł do mnie obraz dziewczyny. Siedziała przy tym
stole, co my. Patrzyła pusto w przestrzeń, ogromnymi błękitnymi oczyma. Brązowe
włosy opadały jej na twarz. Ich odcień kontrastował z chorobliwie bladą cerą i
cieniami pod oczami.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że to
byłam ja w ciągu ostatnich dwu dni. Rzeczywiście było widać, że czułam się
lepiej.
Znów uniosłam mury, a potem wymusiłam
uśmiech na twarzy.
– Najadłam się już – oznajmiłam i
wstałam od stołu, nim ktoś zauważył, że tak naprawdę nie tknęłam śniadania.
Gdy wróciłam do pokoju zobaczyłam
krótki list napisany na komputerze – w Wordzie. Przyklejam go poniżej.
Wiemy, co się stało z Twoją mamą. Spotkajmy się w
pełnię na cmentarzu, a wszystko Ci wyjaśnimy.
Poza
tym nie było nic. Żadnego podpisu, czy wskazówki. Najbliższa pełnia za tydzień.
I
tym razem bez cytatu. Jakoś nie mam do tego głowy.